Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi EXARKUUN z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 19626.20 kilometrów w tym 3277.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 10560 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy EXARKUUN.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 40.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 11.54km/h
  • Podjazdy 830m
  • Sprzęt Epic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Daleszyce 2017

Niedziela, 23 kwietnia 2017 · dodano: 27.04.2017 | Komentarze 0

War, War never changes…
Daleszyce, Daleszyce nigdy się nie zmieniają, może tym razem nie do końca, ale od początku.
Odnoszę wrażenie, że ta miejscówka to taki nasz wiosenny klasyk – trzeba tam być i już. Tkwiło mi to w głowie od umordowania maratonu w Chęcinach jak zadra w… Kciuku. Dodatkowo w sobotę coś mi łupnęło w plecach i jechałem wygięty w pałąk jak chińska gimnastyczka – nie mylić tu absolutnie z elastycznością – moja była na poziomie -10. Roofoos dodał mi otuchy, że to pewnie zapowiedź niedzielnej „przejażdżki”.
Wiedziałem, że w Daleszycach będzie ciężko, a dodatkowo pogoda tej wiosny raczej nas nie rozpieszcza i padały już głosy na forum o przełożeniu terminu na inny – bo będzie błoto i rowery się pobrudzą. Było wszystko: błoto, liście, słońce, deszcz i śnieg. Organizator przemodelował trasę, skrócił dystans do 40km, a Master jechał 2 kółka po pętli FAN (ała!).
Było zimno – rano 5.5 st. C nie wróżyło nic dobrego. Zajechaliśmy do wioski olimpijskiej już z opłatami i numerami startowymi wiec odpadło nam stanie w kolejce do biura zawodów. Zmontowaliśmy furkii skoczyliśmy na odlew i na miasto zrobić kilka rundek w koło rynku. Przy okazji spotykamy Mańka, 100 lat chłopaka nie widziałem i nie słyszałem nic o nim, ale widać, że gość nie zasypywał gruszek w popiele. Przywitaliśmy się życzyliśmy sukcesów na dystansie Master i prosiliśmy aby nas za szybko nie dublował – nie posłuchał Judasz :P
Ubrałem się odpowiednio, mam wrażenie że chyba za odpowiednio bo w lesie grzałem się jak silnik bez sprawnego wentylatora, a tak na serio to na starcie z miejsca dało się poznać, kto będzie się dziś liczył „na kresce” goście z gołą łydką raczej nie specjalnie się martwili niskimi temperaturami, im starczyły zamiast długich gatek maści rozgrzewające. Szaaaaaacun!
Trasa (tym razem FAN) dobrze nam znana – od początku mocne tempo po asfalcie i rura do lasu, tam to już każdy jechał to co miał. Widziałem kumpla jakiś czas na szlaku między drzewami, ale nie trwało to zbyt długo, potem już walczyłem wyłącznie w własnymi myślami. Generalnie jechało mi się dobrze – co nie znaczy szybciej – tym razem trochę więcej zjadłem, a i w bukłaku miałem więcej płynu. Turlałem się swoim tempem i tyle. Trasa trudna, głównie przez zalegające błoto, dużo błota no i nie powiem ślisko było cholernie, wilgoć i zlegające liście raczej nie gwarantują zbyt dobrej przyczepności na szlaku. Rower dawał radę, gorzej ja bo 98% drogi pokonałem z najmniejszej tarczy albo zwyczajnie z buta – siła 0. To co nadrabiałem na zjazdach traciłem na podjeździe i tak do samej mety. Dodatkowo na końcówce cholernie wiało i to tradycyjnie, prosto w twarz – jakoś w lesie tego nie czułem, ale na polu? Żagiel i na wodę.
Metę przekraczam po prawie 3,5h na trasie – Maniek zdublował mnie na zjeździe z Zamczyska – czyli na jakimś 20km – to bolało, a Roofoos wstawił mi chyba ze 24 minuty i to bolało jeszcze bardziej. Na kresce dostaję kwit na ciepły posiłek i namierzam wzrokiem kumpla, który zdążył już zjeść i dobrze zmarznąć – następnym razem to on wiezie kluczyk do auta :) wymieniamy kilka zdań, wrażenia z trasy, emocje i zwijamy żagle – reszta to już tradycyjna checklista plus dodatkowo mycie rowerów bo faktycznie na nich został tylko muł i gruzy. Pakujemy się do Gofra i ruszamy w drogę do domu. Aura powrotna podobna jak na trasie: słońce, deszcz, śnieg i tak na przemian aż do Skierniewic.



Nie powiem że to była bułka z masłem – umęczyłem się zacznie i obawiam się że dystans Master to już nie dla mnie – może i bym przejechał ale 7h w siodle i przy takich warunkach to chyba zakrawa na samookaleczenie. Ważne aby był FAN :)


Kategoria Wyścig



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa piewy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]