Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi EXARKUUN z miasteczka Skierniewice. Mam przejechane 19626.20 kilometrów w tym 3277.85 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.66 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 10560 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy EXARKUUN.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 56.00km
  • Teren 56.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 16.08km/h
  • Sprzęt Epic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

ŚLR Zagnańsk

Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 06.08.2017 | Komentarze 0

Obudziłem się z myślą, że nie opłaciłem maratonu, a to już niecały tydzień do „zabawy z ogniem” no i dyszka ekstra w plecy :(
Ziom zabawiał na Seszelach” ale potwierdził przybycie wiec temat oficjalnie przybity gwoździem papiakiem – jedziemy.
Fura po ostatnich wojażach odgruzowana wiec nie było ciśnienia ale przygotowałem wszystko dzień wcześniej aby nie było srania o 6 rano. Piszę do kupla wieczorem, o której startujemy? Książka wyścigu podawała, że 7:00.
Wstałem o dziwo przed budzikiem – zrobiłem sobie królewskie śniadanko, gacie na tyłek, torba z gratami na plecy i walę do sms-ka, że startuję, a tu niespodzianka – kolega dopiero wstaje :) niestety ja swój pośpiech okupiłem niezabraniem ani kropelki picia. Całe szczęście są jeszcze sklepy.
Zapakowaliśmy graty obraliśmy azymut i w drogę. Trasa dość spokojnie bez większych sensacji choć ziewałem całą drogę. Ciepłość. Po drodze robimy małego brejka na oddanie płynów, przyjęcie płynów i zrobiliśmy po kanapce.
Na miejsce dotarliśmy całkiem wcześnie wiec nie było przypału z parkowaniem. Rozstawiliśmy nasz team bus i wypakowaliśmy towar.
Objechaliśmy kilka km-ów trasy i szczerze powiem, miałem dość. Z każdą minutą robiło się coraz cieplej i stojąc w sektorze czułem się jakbym miał za chwilę dostać udaru. Pani spiker puszcza „start” i polecieli. 300m i 10% w górę… Ała.
Ziom choć wspominał, że po tygodniu wojaży jak go nie objadę to już w tym sezonie będzie „po Ptokach” to oczywiście spieprzył gdzieś w tłumie i tyle go widziałem. Cisnąłem ile mogłem do lasu. W lesie istnie tropiki, wilgotność ze 500% no brakowało tylko moskitów i jadowitych węży, bo bajoro było takie jak bagna aligatorów na Florydzie. Prócz tego góra dół i to dość długo nie tak jak w Nowinach. Podjazdy wykańczały nie samymi %%% ale długością.
Po pierwszym bufecie dogania mnie kolega, ku memu zdziwieniu bo myślałem, że dawno już jest na mecie :) ale on pił, a ja miałem polane do worka. Usiadł mi na kole umęczył i pojechał… Taki life.
Prąd mi odcięło na 35-40km od startu, męczył mnie żar, wiatr, krótko mówiąc wszystko. Dodatkowo zajebiście bolały mnie plecy, dawno mnie tak nie bolały na rowerze… Wierciłem się na siodełku, a nogi paliły żywym ogniem z najodleglejszych czeluści piekła. W końcu znajome zabudowania – Meta.
Przyzwyczaiłem się, że kumpel już na mnie czekał i w sumie po krótkim rozprostowaniu odcinka krzyżowo-lędźwiowego kręgosłupa na ziemi, ruszamy po miskę kurczaka z makaronem (fuuu), potem oczywiście kolejka do myjki (bo fury zamurowane gorzej niż w Daleszycach), pakowanie i do domu.
W drodze powrotnej oczywiście włączyła nam się głupawka. Buły były zacne w starym dobrym stylu, a już jak pomyślę o przetworach :D :D :D
Reasumując chyba coraz mniej mi się to MTB podoba. Tyrasz, tyrasz, a potem jeszcze tyrasz aby to wszystko doprowadzić do stanu używalności – kur… i jeszcze nie ma ani jednej foty z zawodów :( WTF?


Kategoria Wyścig



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oncic
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]